Rozważania wielkopostne #6 – Niedziela Palmowa

Rozważania wielkopostne #6 – Niedziela Palmowa

  • Barańczak
  • 01.04.2023
  • Blog, myśli
  • Jeden komentarz

Palma w starożytnym świecie uchodziła za drzewo niezwykłe. Grecy, Rzymianie, Egipcjanie, Asyryjczycy, a także inne ludy tamtego czasu traktowali palmę jako drzewo światłości, poświęcali ją bogom, stąd stała się ona symbolem triumfu, zwycięstwa i szeroko pojętej radości. W obu Księgach Machabejskich Starego Testamentu można spotkać fragmenty o gałązkach palmowych używanych w czasie ważnych uroczystości i dla oddania czci (zob. 1 Mch 13,37; 1 Mch 13,51; 2 Mch 10,7; 2 Mch 14,4 itd.). Nic więc dziwnego, że Jezusa – jako wielkiego nauczyciela, proroka i cudotwórcę – witano w Jerozolimie gałązkami palmowymi, o czym zawiadamia św. Jan Ewangelista (zob. J 12,12-13). Pewną ciekawostką jest, że u pozostałych ewangelistów sprawa wygląda inaczej: Marek pisze o „zielonych gałązkach”, Mateusz o „gałązkach z drzew”, a Łukasz w ogóle nie wspomina o żadnej roślinności, a jedynie o płaszczach, które ludzie rozkładali Jezusowi na drodze. Niemniej jednak wszyscy są zgodni w tym, że chodziło o hołd oddany Jezusowi jako królowi, o czym świadczy także użyty przez tłum tytuł „Syn Dawida”. Można powiedzieć, że w tym dniu żydowski tłum ogłasza uroczyście, że Jezus jest Mesjaszem, wołając słowami Psalmu 118: Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie!

W Niedzielę Palmową obchodzimy pamiątkę tamtego wydarzenia. Powinno więc być to przeżycie radosne i triumfalne. Dlaczego zatem Kościół każe nam czytać Ewangelię o męce i śmierci Jezusa? Można by rzec, że z powodów praktycznych: w Wielki Piątek nie wszyscy będą mogli przyjść na Liturgię Męki Pańskiej, więc w poprzedzającą niedzielę wypada coś wspomnieć o śmierci, skoro w następną już będzie zmartwychwstanie. Ale to nie do końca tak. Męka Pańska w zestawieniu z triumfalnym wjazdem do Jerozolimy pokazuje nam ważną prawdę o nas samych. W obu tych wydarzeniach mamy do czynienia z ludzkimi emocjami. Z jednej strony radość (wręcz euforia) i uwielbienie, z drugiej zatwardziałość, nienawiść i żądza krwi. Interwał czasowy między tymi skrajnymi uczuciami w stosunku do tej samej Osoby to zaledwie kilka dni. To pokazuje nam nie tylko to, jak zgubne potrafi być kierowanie się emocjami w działaniu, ale przede wszystkim to, jak bardzo człowiek jest niestały w uczuciach i jak łatwo przejść od uwielbienia do nienawiści, zarówno w odniesieniu do innych ludzi, jak i do samego Boga. Warto sobie uświadomić, że jesteśmy zdolni zarówno do uwielbienia Boga, jak i do Jego oskarżenia i ukrzyżowania. Czasem w przypływie pozytywnych emocji, kiedy czujemy się dobrze, kiedy coś pomyślnie układa się w naszym życiu, jesteśmy jak ci, którzy witali Jezusa wjeżdżającego do Jerozolimy. Innym razem, kiedy przeżywamy kłopoty, trudności, kiedy coś się diametralnie zmienia niezgodnie z naszymi oczekiwaniami, to niejednokrotnie sadzamy Go na ławie oskarżonych, bo to On jest winien naszych nieszczęść, to On chce zburzyć nasz porządek świata.

A najciekawsze jest to, że On się na to wszystko zgadza. Mało tego: sam się na to decyduje. On przyjmuje zarówno królewski hołd w Jerozolimie, jak i śmierć na krzyżu. On się nie zraża naszą niestałością, niewiarą, zwątpieniami, nawet nienawiścią. To jest właśnie bezwarunkowa Boża miłość, prawdziwa tajemnica Wielkiego Tygodnia.


Komentarze

  1. Pouczające i mądre rozważania wielkopostne, za które dziękuję, bo były dla mnie formą rekolekcji i pomogły mi się duchowo przygotować na dzisiejsze Świąto.
    Niech  Zmartwychwstały  Chrystus błogosławi Księdzu! Radosnych Świąt!  Alleluja!

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

DO GÓRY