Rozważania wielkopostne #1 – Kuszenie na pustyni

Rozważania wielkopostne #1 – Kuszenie na pustyni

  • Barańczak
  • 25.02.2023
  • Blog, myśli
  • Brak komentarzy

Nadszedł Wielki Post. Dla mnie to zawsze czas nie tylko intensywniejszej pracy nad sobą, ale również głębszego wsłuchiwania się w Słowo Boże. Będę się starał od czasu do czasu podzielić tutaj jakąś krótszą bądź dłuższą refleksją na temat usłyszanego Słowa, może ktoś coś skorzysta.

***

Ewangelia pierwszej wielkopostnej niedzieli ukazuje Jezusa kuszonego na pustyni. Można tę scenę rozważać w wielu różnych aspektach, ale dla mnie punktem wyjścia była myśl następująca: Diabeł doskonale wie, kim jest Jezus. I skoro mimo wszystko sądzi, że Syn Boży może ulec pokusie, to znaczy, że ma zafałszowany obraz Boga. I ten fałszywy obraz próbuje przekazać także każdemu człowiekowi. Widać to zresztą bardzo wyraźnie w pierwszym (udanym!) kuszeniu ludzi w ogrodzie Eden: Rzekł wąż do niewiasty: „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,4-5). Ukazuje im Boga jako takiego, który nie pozwala poznać całej prawdy, który coś przed nimi ukrywa i broni im dostępu do pełni życia. To jest odwieczny, praktyczny model działania Złego: „ja wam pokażę coś, czego Bóg wam odmawia”. Taki obraz Boga jest oczywiście fałszywy, ale człowiek łatwo daje się nabrać.

Prawda jest taka, że nam, katolikom, przez całe życie towarzyszą fałszywe obrazy Boga, wpojone nieumiejętnie przez rodziców, księży czy katechetów, czy przez własne błędne przemyślenia. I jeżeli nasza wiara prawidłowo się rozwija, to te fałszywe obrazy Boga powinny w pewnym momencie zostać przekształcone w obraz prawdziwy. Niestety nie zawsze tak jest. Często nasza wiara się nie rozwija, a my poddajemy się pokusie fałszywego obrazu Boga i takiego Boga ciągle nosimy w naszej wyobraźni. Te fałszywe wizje Boga można zobaczyć w pokusach, które szatan podsuwa Jezusowi.

Pierwsza pokusa: Jezus odczuł w końcu głód. Rzekł Mu wtedy diabeł: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem. To jest wizja Boga, który spełnia nasze zachcianki. Który sprawi, że życie będzie łatwe, lekkie i przyjemne. To pokusa wykorzystania wiary i relacji z Bogiem dla własnych korzyści – skoro Bóg wszystko może, w dodatku mnie kocha i chce mi dać wszystko co najlepsze, to jaka jest przeszkoda, żebym miał to, czego potrzebuję, i nie musiał się specjalnie wysilać? I w tej ewangelicznej scenie mógłby Jezus zamienić kamień w chleb, bo to leży w Jego możliwościach i nie byłoby niczym złym, wręcz przeciwnie. Ale On tego nie czyni – pokazuje, że nie jest takim Bogiem, którego można zmusić do pójścia na łatwiznę, do uczynienia cudu tam, gdzie potrzebny jest po prostu ludzki wysiłek. Gdyby tak robił, tak naprawdę nie byłby Bogiem, tylko narzędziem w ludzkim ręku, czarodziejską różdżką. A Bóg chce, abyśmy pokładali nadzieję w Nim. Żebyśmy ufali Jego woli, choćby się wszystko w życiu waliło. Wtedy dopiero sprawdza się nasza wiara. Jezus mówi: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.

Druga pokusa: wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół! Jest bowiem napisane: Aniołom swoim rozkaże o Tobie, a na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. To jest kolejna fałszywa wizja przedstawiająca Boga jako kogoś oczywistego i widzialnego. Człowiek chciałby Boga ściągnąć w dół, tutaj, na ten świat. Boga zobaczyć, dotknąć, doświadczyć cudu… i w ten sposób wielu mówi: „gdybym zobaczył cud na własne oczy – uwierzyłbym”, „gdyby Bóg naprawdę autentycznie do mnie przemówił, to bym Go słuchał”. Kościołowi przecież ufać dziś nie można – stracił autorytet, księża się zeszmacili, tu więc Boga nie będę szukać. Jeśli sam do mnie nie przemówi, to Go nie ma i koniec dyskusji. A Jezus mówi: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego.

I wreszcie trzecia pokusa: wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. To jest bardzo często spotykana wizja Boga, któremu wystarczy coś dać od czasu do czasu, żeby zagłuszyć własne sumienie i móc dalej spokojnie grzeszyć. Bóg-księgowy, który kieruje się bilansem dobra i zła. I tak sobie czasem myślę: co z tego, że grzeszę? Przecież jestem dobrym człowiekiem, przyjaznym, pomocnym itd. Prawda, Bóg to wszystko widzi. Ale widzi też to, że każdego dnia oddaję pokłon szatanowi swoim grzechem, do którego już się przyzwyczaiłem i z którym może już nawet nie walczę. Czasem rzeczywiście chcemy w jakiś sposób Boga przekupić: dać Mu jakiś dobry uczynek, jakąś ofiarę, może chwilę modlitwy albo jakąś formę postu, żeby tylko przymknął oko na mój grzech. W podobny sposób myśleli Izraelici. A Bóg przecież nie jest księgowym. On pragnie mojego nawrócenia, czyli odejścia od każdego zła, a zwłaszcza od tego, do którego się mocno przywiązałem i którym codziennie oddaję pokłon diabłu. Czas powiedzieć ostro: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”.

Wielu ludzi z mojego pokolenia i starszych ma takie doświadczenie z dzieciństwa, kiedy rodzice uczyli: „bądź grzeczny, bo bozia cię ukarze” albo „odmów paciorek, bo bozia się obrazi”. Z czasem obraz „bozi” ustąpił miejsca Bogu,  ale cechy niestety pozostały podobne i wciąż czasem patrzymy na Boga widząc w Nim kogoś, kim nie jest. Mając zafałszowany obraz ciężko jest wejść w bliską relację. Dlatego Wielki Post może być także czasem oczyszczenia mojego obrazu Boga. Żebym zobaczył Go takim, jakim jest. Bardziej Go poznał i bardziej pokochał.


Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

DO GÓRY