Druga niedziela adwentu przedstawia w Ewangelii (Mt 3,1-12) ciekawą postać Jana Chrzciciela. Ciekawą nie tylko ze względu na to kim był i jak żył, ale przede wszystkim ze względu na to co mówił. Uderzają mnie w jego słowach przede wszystkim dwa fragmenty:
Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: „Abrahama mamy za ojca”, bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi.
To słowa skierowane (o dziwo) do przedstawicieli elity religijnej, czyli faryzeuszów i saduceuszów. Okazuje się, że Jan był pierwszym, który otwarcie uświadamiał im obłudę, w której sobie wygodnie żyli, używając przy tym podobnie ostrych słów jak później Jezus. Myślę, że religia może czasem stworzyć fałszywe poczucie komfortu i bezpieczeństwa: ja jestem chrześcijaninem (albo: katolikiem/rzymskim katolikiem/księdzem/pastorem/misjonarzem itp. – niepotrzebne skreślić) i to jest mój bilet do raju. Nic już więcej nie muszę robić, bo i tak jestem w lepszej sytuacji od agnostyków, ateistów, muzułmanów, buddystów itd. A tymczasem moje codzienne życie, moje nastawienie do ludzi i świata, moje wybory i mój system wartości może nie mieć z chrześcijaństwem nic wspólnego. Przynależność do Kościoła czy obojętnie jakiej wspólnoty religijnej albo zajmowanie jakiejś w niej pozycji nie załatwia wszystkiego i nie jest jeszcze powodem do chwały. Między innymi dlatego Kościół jest w kryzysie, że wciąż o tym zapominamy. „Wydajcie godny owoc nawrócenia” – to jest zadanie konkretne i wciąż aktualne.
Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów.
A to z kolei słowa, które warto konkretnie zastosować w codzienności. Wydaje mi się, że dzisiejszy świat to pustynia egoizmu – każdy uważa, że ma rację i że jego zdanie jest najważniejsze. A jeśli ktoś nie ma ochoty tego przyjąć, to najlepiej narzucić mu to siłą albo go zniszczyć. Dlatego dobrze jest uświadomić sobie, że jest ktoś mocniejszy ode mnie. Bo po pierwsze to uczy pokory, a pokora jest matką nawrócenia. A po drugie taka świadomość daje umocnienie w chwilach trudnych – jeśli jesteś bezsilny wobec jakiegoś wydarzenia czy zjawiska, to pamiętaj, że jest Ktoś mocniejszy od ciebie, kto pomoże ci sobie z tym poradzić.
Poruszające i głębokie rozważanie. Bóg zapłać, że Ksiądz dzieli się swoimi przemyśleniami. Mam nadzieję, że wkrótce, będzie tu można przeczytać następne. . .